Projektowanie stron WWW od podszewki

Artykuły na każdy temat

Psiapsiółki, czyli największe zło

Dodano 01.02.2016r. o 10:35
Podobno najważniejszy jest kontekst, dlatego też zaczniemy od niego. Wyobraźcie sobie jedną osobę borykającą się z bulimią i mającą miedzy innymi syndrom DDD natomiast drugą osobę z zaburzeniami odżywiania sugerującymi również miedzy innymi żarłoczność psychiczną. Sytuacja wyglądała tak, że myślisz sobie, że budujesz zdrową relację, która jest silna jak dąb, a w rzeczywistości drzewo o którym mowa jest puste w środku niczym topola i czeka na pierwszy porywisty wiatr aby je połamać. Osoby cierpiące na bulimię bardzo często mają problemy z akceptacją swojego wyglądu lub wagi i za wszelką cenę starają się poprawić ten rzekomy zły stan rzeczy. Pikanterii dodaje fakt, że w całej tej historii występuję również zdrada. Pal go licho jeżeli byłaby jednorazowym wyskokiem z bliżej nieokreślonego albo nawet określonego powodu niestety w tym przypadku miała miejsce więcej niż jeden raz stąd o żadnym wybaczeniu mowy być nie może. Mając już podłoże może przejść do meritum wpisu.

Mówisz wielokrotnie różowemu paskowi, że gadanie za plecami jest źle postrzegane, a jednak to nie zmienia sposobu postępowania, bo w końcu "to moja najlepsza przyjaciółka". Czas płynie, a wraz z nim określone historię. Oczywiście nie mogą one pozostać bez echa więc co robi kobieta? Tak, zgadliście... dzieli się ze swoją "przyjaciółką" pomimo sprzeciwu osoby, której historie dotyczą! Oczywiście przedstawia tylko swój punkt widzenia, który jest lekko rzecz ujmując wypaczony przez jej chorobę. Co robi druga strona? Jak to zazwyczaj w życiu bywa przytakuje i pomaga tylko w utwierdzeniu określonych przekonań, że np. "ja ta dobra, a on ten zły". Ciężko przez to nie odnieść wrażenia, że baby to jednak są głupie. Z perspektywy drugiej połówki wygląda to tak, że zdajesz sobie sprawę, że coś nie gra, ale jednak... to jest uzależnienie. Taka patologia, która jest esencją życia co poniektórych. Wiecie, jaki jest problem kobiet? Zbyt często żyją swoim mylnym wyobrażeniem na temat mężczyzny, którego tak naprawdę nie znają. Można to nazwać utkwieniem w jakiejś baśni lub bajce. Dodatkowo usilnie bronią się przed tym, żeby poznać go naprawdę co w konsekwencji generuje konflikty. W rzeczywistości świat mężczyzn jest banalnie prosty. Nie ma w nim miejsca na niuanse lub niedopowiedzenia natomiast jest w nim jasny i klarowny przekaz. Problem polega na tym, że kobiety muszą go w jakiś sposób oprawić w ramkę, dorobić teorię, podkolorować, ukwiecić i tak dalej. Robią to między innymi po to aby usłyszeć to co sobie w główce wymyśliły. Kiedy dochodzi do zderzenia tych dwóch światów po pewnym czasie w głowie kobiety pojawia się różne pytania, płacz, rozpacz, panika i tak dalej. Po pojawieniu się magicznego pytania "Jak mogłam być tak głupia?" nie pozostaje nic innego jak najszybsza próba odpowiedzenia na nie. Podłoża takiej sytuacji mogą być rożne. Czasami jest to naiwność, czasami głupota, a czasami może zwykła ignorancja. Nietrudno się domyślić, że kobiety od czasu do czasu żalą się swoim "przyjaciółkom" ze swoich błędów. Czasami w ten sposób udaje im się odkryć, że całując ropucha nawet po stokroć nie uda im się zamienić go w księcia. Ile razy słyszeliście albo byliście świadkami takiej historii? Niby młode, inteligentne kobiety myślące, że złapały pana boga za nogi, a jednak w rzeczywistości była to zwykła bajka, w którą usilnie wierzyły.

Najlepsze są psiapsiółki, które zjawiają sie w domu porzuconej i pokrzywdzonej przez los biednej dziewczyny. Momentalnie wtedy chcą ją pozbierać do kupy. W mig przekonają ją o tym, że to nie była jej wina tylko tego złego chama. W końcu na kogoś trzeba zgonić, prawda? Oczywiście nie ma miejsca na wyciągniecie odpowiednich wniosków stąd jest to zamknięte koło. Jeszcze lepsi są w tym przypadku "przyjaciele", którzy wykorzystują całą sytuację aby ugrać coś dla siebie. A to pokręcą się wokół porzuconej, pomogą, pogłaszczą, porozmawiają, będą przytakiwać, że jaki to on niedobry był. Najlepsza zdrada to taka przed rozstaniem aby definitywnie hucznie świętować nową drogę życia. Właśnie tak to jest, że kobieta kobiecie nigdy nie pomoże po związku. A wystarczy dojść do prostych myśli w głowie np. "było do bani to było, a teraz bierzemy dupę w troki i podniesioną głową idziemy do przodu".

Historii jakich pewnie wiele czyli normalni faceci, którym nic do szczęścia nie brakuje i bohaterki, które same są sobie winne przez to, że oszukują same siebie i ewentualnie swoje koleżanki. Czy nie prościej jest wybrać świadomie jakiegoś przysłowiowego chama lub zołzę i potem nie mieć złudzeń, że tacy nagle są albo nadal się nie zmienili choć od zawsze tacy byli. Przynajmniej w takim przypadku można uczciwie powiedzieć, że miała racje mówiąc był dupkiem ale wina nadal leży po jej stronie przez to, że tego nie widziała. Przypomina mi się taka historia, która wyglądała mniej więcej tak. Kochający mąż postanawia sprawić niespodziankę swojej ciężarnej żonie. Niespodzianka pomimo tego, że nie jest jakimś szczytem marzeń to wymaga od męża pewnej organizacji. W związku z tym mężczyzna znika na cały dzień, a kobieta jak to kobieta szaleje, bo w końcu jest rozchwianą emocjonalnie babą w ciąży. W głowie tysiąc myśli i wizji gdzie podział się wybranek. Takie kamikadze z bombą w macicy. Ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że w większości przypadków te myśli są odwzorowaniem jej kompleksów, a nie jego przywar. Co może zrobić kobieta w takiej sytuacji? Oczywiście wydzwonić swoje najlepsze psiapsiółki. Zgadnijcie co te idiotki zrobią. Przyklejają do męża same najgorsze rzeczy typu, że zdradza z inną, że bawi się dobrze bez niej i tak dalej zamiast po prostu uspokoić ciężarną kobietę. Taka komisja śledcza złożona z samych bab już zadecydowała o rozwodzie. Po tym wszystkim wraca ukochany do domu jak gdyby nigdy nic z fajnym prezentem po czym dostaje całym tym gównem w twarz, które zgotowały przyjaciółki podczas kilkugodzinnej nieobecności. Jak już jesteśmy przy myślach to warto także wspomnieć o planach. Czasami zdarza się tak, że kobiety myślą, że po ślubie będzie lepiej, a tu ich czeka rozczarowanie. Niestety o takich rzeczach trzeba myśleć przed, a nie po. Dlatego śmieszny jest fakt jak często kobiety pragną szczęśliwego happy end'u. Dlatego miłe panie nie warto mieć obrazu opartego na jakiś mitach aby potem obudzić się rozczarowaną rzucającą się jak w amoku bestią, którą nakarmiono fikcyjnymi problemami. Nie warto również żyć przeświadczeniami, że już dawno temu rozszyfrowałyście mężczyzn. Zabawne jest to co kiedyś powiedział Woody Allen

Cytat:

Myślę, że większość ludzi po prostu potrzebuje złudzeń tak samo jak powietrza do oddychania. Życiowy realizm jest ciężarem nie do udźwignięcia.
Trzeba pamiętać także o czymś takim jak zjawisko usidlania. Im dłużej mamy do czynienia z kobietą, która chce być dominująca to z upływem czasu będzie bardziej chciała utemperować i ograniczyć mężczyznę. A wszystko to za sprawa fałszu i hipokryzji. Warto także wspomnieć o snuciu planów. Zdarza się tak, że kobiety starają się mieć plan awaryjny w postaci ucieczki. Jeżeli wszystko zawiodło to nie pozostaje nic innego jak oderwanie się jak najdalej od tego co do tej pory robiły.

Z drugiej strony niektóre kobiety są po prostu głupie, zapatrzone niewiadomo w co i nigdy im do rozsądku nie przemówisz stąd lepiej z takich modeli zrezygnować na starcie. Taki typ zawsze będzie sobie wciskać kit do momentu aż nie przestawią się jej tryby w łepetynie. Dlatego nie należy być osobą, która upatruje się w małżeństwie jakiś magicznych zdolności zmiany temperamentów czy cech charakterów lub też poglądów życiowych. Mariaż to instytucja, a nie złota rybka. Tak zwane zaobrączkowanie można traktować jako zgodę pomiędzy dwoma osobami. Ot takie wyrażenie zgody co do tego jaki stan rzeczy odpowiada danym osobom. Lepsza taka forma aniżeli zabieranie się do tego od dupy strony.

Moja rada jest prosta. Mając świadomość, że od zawsze takie cyrki zwane grą pomiędzy obiema płciami występują warto przyglądać się uważnie drugiej połówce jak i jej towarzystwu. Wiele w ten sposób można przewidzieć. Szkoda marnować czasu na niepotrzebną grę pod tytułem "Kto lepiej się przedstawi i sprzeda". Nowoczesna symulacja ekonomiczna relacji damsko-męskich jest w mojej ocenie przereklamowana. Czy warto żyć fikcyjnym życiem bardziej niż tym jak ono wygląda w rzeczywistości? Najczęściej jest ono wynikiem wpływu chociażby TV, kolorowej prasy lub internetu. Bycie człowiekiem żyjącym w bajkach to jest nic innego jak kontynuacja fantazji z dzieciństwa. Takie osoby nigdy się nie zmienią. Najprościej jest po prostu więcej słuchać, a mniej gadać. W ten sposób po zjedzeniu zatrutego jabłka nie umrzemy lecz obudzimy się w chatce pełnej dziwnych stworzonek. To pozwoli nam wziąć konsekwencje na klatę. Niektórym wystarczy jeden raz unikając tym samym sytuacji jakich możemy zaobserwować i doświadczyć w przyszłości. Nie dajcie się zmieniać i wmawiać sobie różnych rzeczy pod wpływem miłości.

Komentarze

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Zostaw komentarz jeżeli możesz! Nie bądź przysłowiowym botem! Nie bądź obojętny! Ciebie to nic nie kosztuje, a mi sprawi uśmiech na twarzy.
Zezwolono używać: BBCode
Zabroniono używać:
znaczników HTML

(Wymagany)

(Wymagany, niepublikowany)

(Nie wymagana)

Token:

Obrazek dla bota

(Przepisz tylko cyfry!)

(Wymagana)