Jakiś miesiąc temu przez przypadek poznałem
panią Martynę, przyszłą feministkę
Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że dziewczyna mieszka w moim najbliższym sąsiedztwie od dobrych paru lat, a ja ani razu nie zwróciłem na nią uwagi. Cóż za swoisty paradoks. Tak, wiem, moja wina ale mam nadzieję, iż nadrobimy zaległości.
Zaczęło się dość niewinnie. Zapowiadał się kolejny zwykły szary dzień u klienta lecz jak się potem okazało nie był nim. Po spędzeniu dobrych paru chwil zaczęliśmy prowadzić konwersacje
Szybko znaleźliśmy wspólny język. Okazało się, że dziewczyna jest niczego sobie. Istota ta jest bardzo rozgadana, miła, piękna, mająca własne zdanie
mała złośnica uważająca, że wszystko albo prawie wszystko jest winą mężczyzn. A dlaczego nie? Niech i będzie! Właśnie dlatego na wstępie wspomniałem, że będzie feministka ;) Wszystkie symptomy pasują. Tak jak ja, osobnik ten nie lubi ciszy i spokoju. Wydaje się być istną dusza towarzystwa
Naturalnie musimy tutaj wspomnieć o jej pasji i zainteresowaniach. Prawda Martyna? W sekrecie powiem Wam, iż interesuje się końmi. Od lat kilku jak mi
wyznała zajmuje się tym i przyznam szczerzę, że uraczył mnie jej widok na koniu w Natalinie. Połączenie harmonii i spokoju jak ją zobaczyłem. Długo będę wspominał ten widok mimo iż była pełna oporów żeby mnie tam zabrać
Mam cicha nadzieję, że wkrótce będzie następny raz.
Komentarze
Brak komentarzy
Dodaj komentarz
Zezwolono używać:
BBCode
Zabroniono używać:
znaczników HTML